Name the place and I'll be there

-

W radiu nie grają jeszcze Last Christmas, na ulicach nie zalegają śnieżne zaspy, a ja zaskakuję samą siebie. Zdążyłam kupić pierwsze filcowe ozdoby świąteczne i zorganizować małą część gwiazdkowych prezentów. Pomijam, że w slepach już choinki, łańcuchy i klimatyczne światełka, a mój młodszy brat właśnie napisał list do Mikołaja. Najnowszy obiekt pożądania to Vectron Wave (?). W odpowiedzi, że dla Mikołaja może być za drogi, usłyszałam, że zaraz sprawdzi na allegro, ile kosztuje. Ach te dzisiejsze.. ośmiolatki ;))

Jak widzicie, zestaw z tej notki to nic nowego. Wygodnie, z przeznaczeniem do kilkugodzinnej jazdy samochodem i dreptania po sklepach. Tak można było mnie spotkać kilka tygodni temu, kiedy na drzewach były jeszcze liście, a temperatura oscylowała wokół 15. stopni. Podobno za tydzien znów mamy szansę na cieńsze kurtki, grudzień szykuje bardzo ciepłe przywitanie.

I don't feel the Christmas atmosphere yet. There is no snow on the streets, and there is no Last Christmas on the radio. But strangely I feel the magic on the stores' shelves :D I already bought the first felt decorations and some X-mas gifts. My younger brother just wrote a letter to Santa. Maybe and I'll do it? ;) As you see, my outfit is nothing new. It's convenient, good for a several hours' driving and shopping. It was a few weeks ago, when the trees were still golden, and the temperature was around the 15th degrees.

vero moda jacket | secondhand sweater | primark bag, ring | @ knitted snood, boots | c&a leggings