Listen to the rustling blackthorn

-

Kiedy serce chciałoby kąpać się w słońcu (bo przecież przez okno pogoda przypomina wakacje), a rozum każe szukać ciepłej czapy i kożucha, najlepiej zostać w domu. Oczywiście żartuję ;) Warto posłuchać jednego i drugiego i cieszyć się jesienną aurą. Wczoraj pierwszy raz wyciągnęłam czapkę. Arktyczny podmuch wiatru lubi ponabijać się z moich słabych zatok, ale niech sobie nie robi nadziei, oto moja moherowa broń :P Druga sprawa, ciepły sweter pożyczony od mamy. Pewnie kilka razy przewinęły się tu peany "najcieplejszy sweter". Otóż to jest najcieplejszy sweter, wygrywa ze wszystkimi innymi. Aż w pewnym momencie zapaliła mi się lampka: mieć

takie swetrowe superciepłe legginsy.. marzenie! Pal licho megapogrubienie ;)

When the heart wanna bathing in the sun (cause the weather looks like hot summer through the window), but the voice of reason orders you to look for a warm cap and fur coat, the best is stay at home. Yeah, I'm kidding ;) The best is listen to both and enjoy the autumn. Yesterday, the first time this season, I wore a cap. Arctic flurry isn't a friend of my sinunes, so I've got my blue mohair weapon :P Next thing, a warm cardigan borrowed from my mom. Probably a few times I gave here praises like "oh, this is the warmest sweater ever!." Well, this is the warmest sweater, it wins with all the other. This cardi is so great that I began to dream about knitted super-warm leggings. But what about the super-heavy legs look? To hell with it ;)

vintage jacket, hat, snood (jumper) | george cardigan [my mom's] | primark bag | boots from allegro.pl | h&m gloves